Wywiad dla Tygodnik Zamojski z 24.02.2025 r. przeprowadzony przez Małgorzatę Mazur.

Rozmowa tygodnia z socjologiem, dr. hab. Piotrem Długoszem, prof. Uniwersytetu Komisji Narodowej w Krakowie

–  Regularnie bada pan wpływ wojny na nas, Polaków –  i to, jak radzą sobie uchodźcy. 

 –  Staram się obserwować, jak nasze społeczeństwo zmienia  się pod wpływem wojny. Ostatnio dzięki wsparciu z grantu Inicjatywa Doskonałości Uczenia Badawcza (IDUB) udało mi się zrealizować badania wśród mieszkańców Polski, Czech, Słowacji i Węgier i dzięki temu zaobserwować, jak wojna, uchodźcy wpływają na funkcjonowanie naszych sąsiadów. Dzięki temu porównaniu można nieco więcej zobaczyć.

Założyłem też Interdyscyplinarne Laboratorium Badania Wojny w Ukrainie. Aktualnie realizuję trzecią falę badań wśród uchodźców z Ukrainy. Chcę sprawdzić, jak się zmieniła ich sytuacja i jak sobie obecnie radzą w Polsce.

– Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, Polacy gremialnie rzucili się pomagać uchodźcom.

– Tak, na początku wojny dokładnie tak było. Polacy – patrząc na krzywdę i cierpienie ludności cywilnej – masowo angażowali się w pomoc . Badania CBOS pokazywały, iż pomocy w różnej formie udzieliło im 63 proc. badanych. Na to zaangażowanie wpłynęło po pierwsze to, że do naszego kraju uciekały głównie kobiety i dzieci, rzadziej osoby starsze. Po drugie – Polacy mają doświadczenia różnych krzywd i cierpień, jakich zaznali w przeszłości od Rosjan. Uruchomił się więc naturalny mechanizm solidarności z narodem, którego zaatakował wspólny wróg. Po trzecie – w pewnym stopniu była to reakcja na traumę, szok wywołany tym, że w naszym bezpośrednim otoczeniu pojawiła się wojna, są ofiary, zabici, ranni. Angażując się w pomoc uchodźcom, część osób starało się w ten sposób rozładować napięcie, lęk.  Wreszcie – w przestrzeni publicznej pojawił się niejako kulturowy imperatyw, że należy pomagać Ukraińcom.

– A potem entuzjazm opadł…

– Po tym ,,miodowym miesiącu” pojawiła się proza życia, czyli sytuacja wróciła do normalności. Stosunek do uchodźców wojennych z Ukrainy stał się bardziej neutralny, a z czasem nawet negatywny. Co interesujące, największa zmiana nastąpiła wśród młodych, wykształconych kobiet z większych miast, które wcześniej przejawiały największe zaangażowanie w pomoc.

Zmianę postaw wobec uchodźców z terenów ogarniętych wojną dobrze widać w badaniach CBOS. O ile na początku wojny 97 proc. badanych zgadzało się na ich przyjmowanie, o tyle we wrześniu 2024 r. – 54 proc.

W moich badaniach respondenci pytani w styczniu 2024 r. na temat konsekwencji napływu uchodźców, dzielili się mniej więcej na trzy równoliczne grup – po ok. 30 proc. W pierwszej byli ci, którzy mówili, że uchodźcy mają pozytywny wpływ na państwo, gdyż pracują, płacą podatki i zapełniają lukę demograficzną. Ci z drugiej twierdzili, że wpływają negatywnie, wykorzystują polskie państwo, są roszczeniowi i pogarszają funkcjonowanie usług społecznych. Trzecia grupa nie miała zdania.

Badania zostały powtórzone w  październiku 2025 r. Grupa negatywnie oceniająca wpływ uchodźców na państwo wzrosła do 50 proc. Osoby, które były neutralne – zmieniły postawę na negatywną. Dodatkowo Polacy twierdzili, iż uchodźcy przyczynili się do wzrostu przestępczości, inflacji, cen na rynku mieszkaniowym, że wpłynęli negatywnie na funkcjonowanie szkolnictwa, służbę zdrowia.

– Najmłodsze pokolenie też zmieniło zdanie?

– Też. Kiedy realizowałem badania wśród maturzystów na pograniczu wschodnim (od Lubaczowa do Przemyśla) oraz w Krakowie w 2019 r., a zatem przed wojną na Ukrainie, negatywny stosunek do Ukraińców miało około 40 proc. na pograniczu wschodnim i 15 proc. w Krakowie.  Z badań zrealizowanych w styczniu minionego roku wyszło, że na pograniczu wschodnim stosunek do Ukraińców się nie zmienił, ale w Krakowie odsetek negatywnych postaw wzrósł do ponad 30 proc. Dodam, że wynik uzyskany wśród krakowskiej młodzieży mnie zdziwił. Spodziewałem się bowiem, że wraz z przyjazdem znacznej liczby ukraińskich uchodźców do Krakowa, młodzi krakowianie nabiorą przekonania, że są to osoby, którym należy współczuć i pomóc, gdyż zostały zmuszone do ucieczki z kraju ogarniętego wojną.

– To Ukraińcy się zmienili – czy my?

Gdyby miał odpowiedzieć krótko powiedziałbym, że zmienili się i Polacy, i Ukraińcy. Należy mieć świadomość, iż po drugiej stronie granicy też zmieniły się postawy i są mniej przyjazne niż te z początków wojny.

– Skąd ta zmiana postaw?

Na obecny stosunek Polaków do Ukraińców wpływ ma kilka kwestii. W makroskali – należy brać pod uwagę ogólne relacje między Polską a Ukrainą. Najogólniej można powiedzieć, iż od czasów gestów prezydenta Polski i Ukrainy wskazujących na sympatię, bliskość i solidarność naszych narodów – zaszły duże zmiany. Po drodze był Przewodów i dwie śmiertelne ofiary, za które Ukraina nie przeprosiła, atakowanie Polski przez prezydenta Ukrainy za to, że nie zestrzeliwuje rakiet nad Ukrainą, nieodpowiednio pomaga, brak zgody na ekshumację, etc. Generalnie te zachowania ukraińskich polityków zostały odebrane jako przejaw niewdzięczności.

Druga sprawa związana jest z rywalizacją i dbałością o własne interesy grup narodowych. Już wcześniej badania pokazywały, iż jeśli jest niewielu uchodźców, to stosunek grupy większościowej jest zdecydowanie przychylny. Kiedy ich liczba wzrasta – dochodzi do rywalizacji o zasoby, pojawia się strach, że zostaną uszczuplone. Dokładnie z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia: gdy zalała nas fala uchodźców, to razem z przybyłymi jeszcze przed wojną – Ukraińców u nas było ponad 2,5 mln. Ponadto wydawało się, że przybyli do nas na krótko, a tak się nie stało. Część wróciła, ale około 1 mln wciąż jest w Polsce i próbuje sobie radzić. Stąd pojawia się konkurencja na rynku pracy, rośnie popyt, a zatem i ceny na rynku mieszkaniowym, uchodźcy dostają świadczenia społeczne, ich dzieci chodzą do szkoły itd.

Istotne jest, że – na co chyba zwróciłem uwagę jako jedyny polski badacz, a potwierdzają to  badania realizowane przez Ukraińców – do Polski przybyła głównie ukraińska klasa średnia. Polacy, którzy pomagali –  częściowo doznali dysonansu poznawczego, gdyż obraz uchodźcy kłócił się ze stereotypem. Okazało się, że ci, którzy przyjechali są dobrze wykształceni, mają pieniądze, jeżdżą porządnymi samochodami, mieszkają w wynajętych mieszkaniach.

– Poczuliśmy się oszukani?

–  Część naszego społeczeństwa, a szczególnie ta biedniejsza – mogła poczuć się gorzej, gdyż ich zasoby, w porównaniu do będących w posiadaniu uchodźców, okazały się marne. Stąd pojawiły się głosy, że uchodźcy żyją za nasze pieniądze, wszystko dostają i mają za darmo, a przecież są bogaci i stać ich na wszystko.

Dodatkowo okazało się, że Ukraińcy mają inną kulturę, inny sposób bycia i zachowania. To mogło się niektórym nie spodobać. Szczególnie chyba w szoku kulturowym znalazły się młode polskie kobiety, będące pod wpływem feministycznych ideologii. Nagle Ukraińcy – według nich – stali się niekulturalni, o wschodniej mentalności, etc.

–  Czy wpływ na naszą ocenę Ukraińców mają nierozwiązane kwestie historyczne – choćby rzeź wołyńska?

–   To istotna kwestia, na którą też zwracałem uwagę. Aby to potwierdzić, należałoby robić szczegółowe badania na większych próbach. Na podstawie dotychczasowych – nie widać wpływu traumy historycznej.

W całej Grupie Wyszehradzkiej, jak wynika z badań, Polacy mają najbardziej pozytywny stosunek do Ukraińców. Czesi mają negatywny stereotyp Ukraińca, a Polacy, Słowacy i Węgrzy – neutralny. Porównania wskazują też, iż najwyższy poziom sympatii do Ukraińców jest w Polsce.  Zatem patrząc z tej perspektywy trudno wskazać, że trauma Wołynia działa na postawy Polaków.

Rozmawiała Małgorzata Mazur

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *