Wywiad zamieszczony w Dyrektor Szkoły 7-8/2025.
Zagubione pokolenie iGen
Poczucie wyjątkowości, roszczeniowość i …bezradność
Pokolenie iGen. Co to za zjawisko?
Pokolenie przez niektórych zwanym iGen to pokolenie internetu. Nazwę wprowadziła amerykańska psycholog Jean Twenge prowadząc badania nad zmianami zachodzącymi wśród młodzieży. Według niej internet i zmiany wywołane przez to, iż było to pierwsze pokolenie, które wychowywało się od kołyski ze smartfonem w ręku określa specyfikę tej generacji. Aczkolwiek należy zaznaczyć, że na gruncie teorii społecznej pokoleń nie definiuje się na zasadzie etykietowania, co ma miejsce w dyskursie medialnym.
Według badań amerykańskiej badaczki współczesna młodzież jest charakteryzowana przez indywidualizm, niedojrzałość, zanurzenie w sieci, przewagę wirtualnych kontaktów nad tymi w realu, neurotyczność, sekularyzm, alienację, lęk przed deklasacją, inkluzyjność, niezależność.
To niepokojący obraz współczesnej młodzieży. Także polskiej?
Tak, biorąc pod uwagę fakt, że obecnie mamy globalizację i pojawia się globalny nastolatek, to część problemów identyfikowana wśród anglosaskiej młodzieży pojawia się też wśród naszych nastolatków. Wśród polskiej młodzieży widoczne są identyczne problemy jak u ich rówieśników na Zachodzie, czyli: samotność, zagubienie.
Z Pana analiz wyłania się taki oto obraz współczesnego 18-19- latka: skupiony na sobie, żądny sukcesu, a jednocześnie mało samodzielny i zagubiony.
Dobrze to widać w kontaktach z młodzieżą, gdzie liczy się tylko zaspokojenie własnych potrzeb i nie zwraca się uwagi na innych. Brak empatii, poczucie wyjątkowości, wyższości nie jest obce młodzieży.
W Krakowie np. w komunikacji miejskiej są pokazywane filmy i komunikaty mające na celu zwrócenie młodzieży uwagi, aby ustępowali miejsca starszym czy też chorym w autobusie, tramwaju.
Są też głosy wskazujące na to, że mamy roszczeniową młodzież, której się wszystko należy, której zwrócenie uwagi urasta do wielkiego problemu i stanowi obrazę, zaburza nadmierne poczucie wartości. Stąd też czasem pojawia się określenie „pokolenie płatków śniegu.” Z tym mierzą się nauczyciele, wychowawcy, gdyż niejednokrotnie oni mówią w szkole czy na studiach, że napisana praca ma poważne braki, jest źle skonstruowana, brakuje w niej podstawowej literatury i etc. Stąd często dochodzi do konfliktów na linii młodzi kontra dorośli. Według niedawno wydanego raportu ,,Prawa dziecka w Polsce 2024″ 70% nastolatków uznaje stres szkolny za kluczowy problem, a wśród nauczycieli tylko 9%. Być może dopiero w szkole ci młodzi wychodzą ze swojej strefy komfortu stworzonej przez rodziców i opiekunów i muszą się konfrontować z różnymi światopoglądami, perspektywami czy też opiniami na temat swoich kompetencji, umiejętności i etc. Słyszą, że nie są doskonali, wyjątkowi, skazani na sukces. Dlatego są być może takie duże rozbieżności w postrzeganiu stresu szkolnego przez uczniów i nauczycieli.
Na tle Europy polska młodzież czuje się najmniej szczęśliwa.
Alarmujący jest stan zdrowia psychicznego młodzieży.
Problem zdrowia psychicznego jest chyba kluczowy dla tej kategorii socjologicznej jaką jest młodzież. Z wielu publikacji dowiadujemy się, że w wielu krajach – głównie chodzi tu o Zachód – widać negatywne trendy związane ze zdrowiem psychicznym. Od kilku lat wśród młodzieży rosną wskaźniki stresu, depresji, lęku, samobójstw i jednocześnie spadają wskaźniki dobrostanu.
Wśród polskiej młodzieży jest podobnie a nawet gorzej pod tym względem, gdyż międzynarodowe badnia tj. Health Behaviour in School-aged Children (HBSC), Programme for International Student Assessment (PISA) pokazują, że wskaźniki zdrowia psychicznego polskiej młodzieży są jedne z najniższych na tle danych z innych państw. Według powyższych badań nasza młodzież najgorzej ocenia swój stan zdrowia, ma najniższą satysfakcję z życia, ma najniższe wyniki na skali dobrostanu well-being score (WHO-5), najwyższe wskaźniki poczucia samotności, statystycznie rzadziej potrafi samodzielnie znaleźć rozwiązanie problemów (bezradność), rzadziej udaje się jej zrealizować stawiane przez siebie cele. Za to częściej polscy uczniowie częściej raportują występowanie bólów głowy, problemów żołądkowych, zdenerwowania, rozdrażnienia czyli to co medycy nazywają problemami internalizacyjnymi.
Co wpływa na tak złą kondycję młodych?
Takie są fakty, trudniej znaleźć adekwatne wyjaśnienie. Amerykańscy badacze zwracają uwagę na destrukcyjny wpływ internetu na zdrowie psychiczne młodzieży. Wcześniej mówiono o negatywnym wpływie telewizji. Internet ma negatywny wpływ, gdyż ciągle bombarduje odbiorców nowymi informacjami, których jednostka nie jest w stanie przyjąć, przetrawić. Słyszymy często jak młodzi mówią o przebodźcowaniu. Ciągłe bycie w świecie online prowadzi do zaniku relacji w świecie rzeczywistym, czego najlepszym przykładem jest to, iż młodzież nie potrafi tańczyć w parach. Niedawno usłyszałem, iż teraz się tak nie tańczy, że to było dawno i tak robią starsi.
Drugim takim przykładem tej patologicznej indywidualizacji jest tzw. Silent Disco, gdzie każdy może słuchać innej muzyki w słuchawkach. Widzimy, że wspólnym mianownikiem powyższych zachowań jest indywidualizacja powodująca samotność, a to podwyższa ryzyko zaburzeń psychicznych. Pojawią się też ciągłe porównania za sprawą korzystania z mediów społecznościowych. W związku z tym przeciętny nastolatek nie może mieć pozytywnej samooceny, kiedy widzi wzorce piękna, kariery, sukcesu prezentowane w internecie. Samotność plus niska samoocena są efektem ubocznym korzystania z internetu. Przy okazji można dodać, iż teraz wychodzi w Polsce książka amerykańskiego psychologa ,,Niespokojne pokolenie”, w której winą za zły stan zdrowia psychicznego młodzieży obciąża się min. internet.
Zatrzymajmy się więc przy internecie. W starciu z nim jesteśmy bezradni?
Niestety tutaj sytuacja jest beznadziejna. Z roku na rok rośnie czas spędzony przez młodzież w internecie. Niektórzy nie mogą odłożyć na bok swojego smartfonu i non stop są w sieci. O tym, że jest to duży problem świadczą wyniki cytowanych badań UNICEF. O tym, że młodzież za dużo czasu spędza w internecie przekonanych jest 65% nauczycieli, 33% rodziców i 12% uczniów. W tym przypadku wydaje się, że nauczyciele dostrzegają problem, gdyż uczniowie nie potrafią wysiedzieć na lekcji bez zaglądania do telefonu. Większość z nich wykazuje objawy uzależnienia od internetu. Zresztą jakąś zmianę można zaczynać w sensie terapii, kiedy jednostka sama przyzna, iż jest uzależniona. A tutaj jak widać, młodzież w ogóle nie dostrzega problemu i co dziwi, tylko 1/3 rodziców go zauważa.
Rodzice- helikoptery
Rodzice nie zdają sobie sprawy z zagrożenia?
Być może niska świadomość rodziców wynika z tego, iż sami nadmiernie korzystają z internetu, stąd nie widzą, że jest to ogólny problem. Wielokrotnie widać, jak na spotkaniach, czy śniadaniu w hotelach czy pensjonatach siedzi rodzina i każdy jest zaabsorbowany własną komórką zamiast wspólną rozmową. Problemowe używanie internetu nie jest tylko przypadłością młodzieży, gdyż niejednokrotnie rodzice przejawiają takie zachowania i młodzież się uczy od nich. Niektórzy zaczynają walkę z powyższym problemem poprzez zakaz używania telefonów w szkole przez uczniów. Tak jest w Belgii, Francji, Włoszech, Grecji, Portugalii i Chinach. W Australii jest zakaz używania mediów społecznościowych do 16 roku życia. Autor „Niespokojnego pokolenia” radzi aby przywrócić bardziej naturalne dzieciństwo, oparte na zabawie i swobodzie w odkrywaniu świata. Czyli wrócić do tego. co było w czasach dzieciństwa starszych pokoleń.
Młodzież jest bardzo przywiązana do rodziny. Niektóre zachowania rodziców- pewien ich typ- określa pan mianem ” rodziców helikopterów”. Czyli to my- rodzice kształtujemy takie młode pokolenie szkodząc własnym dzieciom?
Rodzina w tym niepewnym i pełnym niespodziewanych zmian świecie stanowi kotwicę zapewniając bezpieczeństwo materialne, emocjonalne. Jej funkcja w niespokojnych czasach w jakich żyjemy jako twierdzy izolującej jednostkę od zagrożeń może wzrastać. Stąd rodzina jest też ważna wśród polskiej młodzieży. Jednakże tak jak Pani słusznie zauważa, jest też druga strona medalu, która może odpowiadać za powstawanie zaburzeń zdrowia psychicznego. Na złe wychowanie zwraca uwagę Jonathan Haidt w cytowanej przed chwilą książce. Rodzicielstwo helikopterowe czyli nadopiekuńczość wobec dzieci i ograniczenie ich autonomii w realnym świecie wypchnęły je do świata wirtualnego.
Z jednej strony ta ucieczka dzieci i młodzieży w świat wirtualny skazuje młodych na samotność, alienację, separację i pogłębianie się problemów emocjonalnych i adaptacyjnych. A z drugiej strony, trzymanie dzieci i młodzież pod szczelnym kloszem skutkuje niedojrzałością, zależnością oraz późniejszym wchodzeniem w dorosłość. Wyjście spod tego klosza w okresie studiów sprawia, że młodzież doświadcza szoku kulturowego, gdyż pierwszy raz musi się zetknąć z problemami, samodzielnością, brakiem bezwarunkowej miłości, jaką otrzymywali od rodziców i najbliższych od początku dzieciństwa. Stąd współczesna młodzież jest niezahartowana życiowo i łatwo podatna na stres.
Aby nie być gołosłowny przytoczę najnowsze wyniki badań, które się kilka godzin temu ukazały i z nich wynika, że polscy studenci mają wyższy poziom stresu i depresji niż ci z Ukrainy, gdzie jest od ponad 3 lat prowadzona wojna. O tym, że absolwenci studiów przychodzą często z rodzicami na rozmowy kwalifikacyjne też słyszymy od specjalistów z HR.
Dzieci „zaprogramowane” na karierę.
Rodzice dbają o ich rozwój, zapewniając im zajęcia dodatkowe, korepetycje. Ogromny rynek korepetycji pokazuje według Pana niemoc edukacji?
Kariera w korporacji ulokowanej w dużym mieście i wysoka pozycja społeczno-zawodowa są wymiernymi miarami sukcesu dla młodych. Aby to uzyskać młodzież musi się przeciskać przez rożne szczeble systemu edukacyjnego, gdyż ten nadaje kredencjały czyli dyplomy, certyfikaty uprawniające do wykonywania zawodu i otwarcia np. praktyki lekarskiej, adwokackiej. W związku z powyższym rodzice maturzystów, a są to w większości przedstawiciele klasy średniej, mają świadomość znaczenia dobrej edukacji w życiu i jej znaczenie w nadawaniu statusu we współczesnym systemie społeczno-ekonomicznym.
W związku z powyższym robią wszystko co w ich mocy, aby przekazać potomstwu motywację do uczenia się, zdobywania wiedzy, gdyż edukacji się nie dziedziczy i jednocześnie używają swoich pieniędzy do tego, by zainwestować w edukację dzieci, gdyż to jest najlepsza inwestycja i kapitał, w jaki mogą wyposażyć dzieci. A to, że klasa średnia dysponuje zasobami i jednocześnie posiada małą liczbę dzieci sprawia, iż pojawia się duży popyt na zajęcia dodatkowe, korepetycje. Rodzice z klas średnich ciągle się obawiają, iż jeśli dziecko nie uzyska wyższego wykształcenia i nie trafi do zawodów związanych z „białymi kołnierzykami” to dojdzie do tragedii związanej z degradacją statusu społecznego.
Jeśli idzie o same koreptycje, to ich największe natężenie pojawia się przed egzaminami tzw. wysokiej stawki. W naszym systemie jest to egzamin ośmioklasisty, który decyduje o dostaniu się do szkół średnich. Jeszcze ważniejszą rangę ma matura, gdyż jej niezdanie zamyka drogę na studia. A dla ambitnej młodzieży jest to bardzo ważny egzamin, gdyż liczba uzyskanych punktów decyduje o tym czy ktoś się dostanie na wymarzoną renomowaną uczelnię i prestiżowy kierunek. Zatem masowość koreptycji częściowo wpisuje się w strategie adaptacyjne klasy średniej do wymogów systemowych.
Bezradność szkoły?
Wielu nauczycieli obrazi się na Pana diagnozę: „Szkoła i nauczyciele tworzą dysfunkcjonalny system. Widać to także na podstawie niskiego poziomu wsparcia uczniów przez nauczycieli w niniejszych badaniach”.
Nie wiem, czy się obrazi. Rolą badacza jest pokazywać prawdę i przedstawiać rzeczy tak, jak się mają w rzeczywistości. Jeśli uczniowie na skali wsparcia społecznego wysoko oceniają rówieśników, rodziców a nisko oceniają nauczycieli, to trzeba przyjąć, iż jest problem z funkcjonowaniem systemu edukacyjnego, co od dawna wiadome.
O dysfunkcji szkoły świadczą też odpowiedzi maturzystów na pytanie o motywy brania korepetycji. Na pierwszym miejscu wybierają odpowiedź, że korzystają z korepetycji, aby uzyskać jak najlepszy wynik na egzaminie maturalnym (61%), na drugim twierdza, iż na korepetycjach łatwiej jest przyswoić materiał (53%), na trzecim, że biorą korki, gdyż nauczyciele źle uczyli i nie dbali, by czegoś nauczyć.
Wiemy, że mamy różną młodzież, z różnymi zdolnościami, aspiracjami oraz kapitałami. Jednakże jak popatrzymy na te wynik, to szkoła nie jest w stanie nauczyć tej lepszej młodzieży, aby zdali dobrze na studia, ani nie jest w stanie dostosować się do tych przeciętnych uczniów, jak też nie jest w stanie pomóc najsłabszym uczniom.
Oczywiście należy pamiętać, że są różne szkoły i różni nauczyciele. Ale o tym, że ze szkołą jest źle czy też jest dysfunkcjonalna świadczą też inne zjawiska. W ostatnim czasie był opublikowany raport, który pokazywał Polskę dwóch systemów edukacyjnych, tego państwowego dla biedaków i prywatnej edukacji dla dzieci wyższych klas średnich. Pisano o tym, że w dużych miastach nawet 1/3 uczniów uczy się w prywatnych i społecznych szkołach. Widzimy też popularność szkoły w chmurze. Owszem są dobre i renomowane szkoły publiczne, tylko niekiedy jest tak, że aby sprostać stawianym wymaganiom w takiej szkole młodzież doucza się na korepetycjach.
Warto też dodać, iż ¾ uczniów biorących korepetycje chodzi do nauczycieli uczących w szkołach. A czasem się tak zdarza, że chodzą do tych samych, z którymi mają lekcje. Przecież jest to korupcja w czystej postaci na co zwracają zagraniczni badacze. Słyszymy też od młodzieży czy innych badaczy, że nierzadko dydaktyka polega na tym, że nauczyciel każe wyciągnąć sobie telefon i się czymś zając, albo zadaje dzieciom zadanie przeczytania sobie książki na lekcji, a sam w tym czasie zajmuje się innymi sprawami.
Negatywna selekcja do zawodu wynika z braku autorytetu, niskich zarobków, wypalenia. Ale są przecież dobrzy nauczyciele. Jak ich wesprzeć? Bo na docenienie finansowe coraz trudniej liczyć…
Właśnie problem polega na tym, że wizerunek szkoły i stanu nauczycielskiego psują ci źli pedagodzy, którzy nigdy nie powinni trafić do szkoły, gdyż w wielu przypadkach nie lubią młodzieży, nie lubią swojej pracy. Jednakże w szkole jest zapewniona stała pensja i różne dodatki, co sprawia, że jest to miejsce pracy atrakcyjne, szczególnie w środowiskach, w których nie większego przemysłu, rynku usług. Niestety o tym, że jest kryzys świadczą też odejścia znanych i popularnych w sieci nauczycieli. Niektórzy wręcz mówią, że zajęli się udzielaniem korepetycji na pełny etat i robią to na swoich warunkach zarabiając przy tym duże pieniądze.
Co można zmienić w tym zakresie?
Trudno powiedzieć, gdyż praca w szkole w warunkach ciągłych zmian, reform, antyreform, pod ideologicznym pręgierzem plus trudna młodzież, roszczeniowi rodzice sprawiają, iż jest to wymagający zawód. Jeśli realnie miałyby być wprowadzone jakieś zmiany na lepsze, to należałoby podejść do szkoły systemowo. Czyli w tym przypadku należałoby oceniać pracę nauczycieli biorąc pod uwagę opinię uczniów, rodziców oraz dyrekcji. Wiele badań wskazuje, że tam, gdzie są zaangażowani rodzice, tam szkoły dobrze funkcjonują. Oczywiście taka wielostanowiskowa ewaluacja powinna się wiązać z nagradzaniem dobrych nauczycieli dodatkami pieniężnymi, zniżką godzin i etc. Oczywiście nauczyciel powinien być odciążony ze swoich biurokratycznych obowiązków oraz mieć szeroką autonomię.
Nie wszyscy są tacy sami
Hedonistyczni, ale też etyczni – to wskazane przez pana skrajne kategorie postaw. Ta ostatnia jest wyjątkowo optymistyczna. Zajmijmy się nią. Jak to się dzieje, że ciągle jeszcze funkcjonuje?
Dobrze, że Pani zwraca uwagę na zróżnicowanie młodzieży. W tym dyskursie pokoleniowym wszystkich wrzuca się do jednego worka doklejając im łatki: zetek, igreków, iksów, a przecież młodzież jest zróżnicowana ze względu na posiadane kapitały i zasoby rodziny pochodzenia. Można powiedzieć, iż jest to orientacja tradycyjna, w której dominują takie cele życiowe, jak: szczęśliwe życie rodzinne, zdobycie ludzkiego szacunku, życie zgodne z zasadami wiary, pomaganie innym oraz posiadanie przyjaciół. Młodzież z tej kategorii ma silne potrzeby afiliacji oraz jest zwrócona ku innym. Jest to też najbardziej prospołeczna grupa żyjąca w czasach indywidualizacji, konkurencji i ogólnie „wyścigu szczurów”.
Gdzie szukać takiej młodzieży?
Ten tradycyjny człowiek jest zakorzeniony w Polsce lokalnej, w środowisku społecznym, gdzie liczą się wzajemne więzi, spotkania, rodzina. Taki model życia dominował przed transformacją. Kwestia orientacji społecznej jest bardzo ważna, gdyż ona pokazuje, jakie będzie polskie społeczeństwo w przyszłości. Dzisiaj jest problem z niską dzietnością. A ona przecież jest związana z systemem wartości i stylem życia. jeśli ktoś zainteresowany jest tylko konsumowaniem wrażeń, zbieraniem kolejnych magnesów na lodówkę, to nie będzie zajmował się zmienianiem pieluch. Dla kontrastu podam wyniki podobnych badań nad młodzieżą z USA, gdzie rodzina jest ważna dla 36%, a posiadanie dzieci dla 30%.
Jak Pan podkreśla, religijność jest wartością, która może pomóc odnaleźć się w świecie.
Jednych to smuci, innych cieszy. W zależności od tego, jaką ideologię preferuje: konserwatyzm vs. liberalizm. Wskaźniki religijności w polskim społeczeństwie bardzo się obniżyły. Badania międzynarodowe pokazują, iż wśród polskiej młodzieży ten spadek był największy. Trudno powiedzieć czy w tym przypadku chodzi o przyśpieszenie procesów sekularyzacji pod wpływem pandemii, czy też o tzw. prywatyzację religii. Generalnie dzisiejsza młodzież jest mniej religijna od tej młodzieży sprzed kilku lat. Takie są ogólne trendy. Jedną z głównych cech iGen jest utrata religijności.
Zastanawiam się czy czasem nie jest tak, że wraz z zerwaniem więzów z kościołem, wspólnotą nie doszło do utraty sensu życia a w konsekwencji do pogorszenia kondycji psychicznej. Religia poza dostarczaniem wskazówek moralnych i etycznych integruje społeczeństwo. Innymi słowy, sprawia, że człowiek nie staje przeciw drugiemu, ale dąży do kontaktu i pomocy innym. Może w tym przypadku chodzić też o wsparcie społeczne, które jak pokazują badania jest głównym czynnikiem dobrostanu psychologicznego. W moich badaniach też widać rolę religijności w podtrzymywaniu dobrostanu młodzieży. W badaniach realizowanych wśród uczniów szkół średnich w Krakowie na początku pandemii wśród głęboko wierzących 88% było zadowolonych z życia, a wśród niewierzących 55%. Być może tak jest, iż w tym szalonym, niepewnym, nieprzewidywalnym świecie religia jest taką busolą moralną, która pozwala jednostce na utrzymanie stałego kursu i odnalezienie się, kiedy się pobłądzi.
Pisze pan: „Nie pójdą na wojnę, ludzi traktują z dystansem, operacje plastyczne uznają za oczywisty sposób poprawiania urody.” Jak wygląda ich codzienne życie?
Żyją swoim rytmem: internet, szkoła i czasem spotkania w realu. Wydaje się im, że są samodzielni, niezależni, że są indywidualistami, kiedy tak naprawdę są ludźmi zewnątrzsterownymi, kierowanymi przez media, korporacje, influencerów czy też celebrytów. Żyją życiem zorientowanym na karierę. Nawet w badaniach dobrze to widać. Pytani o to, czego się obawiają nie wymieniają wojny, katastrofy klimatycznej czy innych zagrożeń. Głównym lękiem jest egzamin maturalny i przyszłość. Obawiają się tego, że jeśli matura na pójdzie po ich myśli, to wtedy cały plan życiowy zostanie wywrócony.
Czują też za plecami ciśnienie wywierane przez rodziców, gdyż często sygnalizowano, że porażka na maturze, niedostanie się na wymarzone studia to też zawód sprawiony swoim bliskim. Poza tym, że są zafiksowani na swojej przyszłości i swoich planach mają też świadomość, że ten egocentryzm i rywalizacja o oceny, o dostanie się na dobre studia, a później znowu konkurencja o dobrą posadę w pracy sprawia, że mogą być skazani na samotność. A życie w wrogim i pełnym ryzyka świecie może stać się udręką, co poniekąd się dzieje na naszych oczach patrząc na wskaźniki zdrowia psychicznego.
Choć to bardzo ryzykowne, spróbujmy przewidzieć przyszłość. Jaki świat mogą stworzyć współczesne pokolenia swoim dzieciom?
Trudno powiedzieć, jak będzie przyszłość, gdyż obecnie jesteśmy na takim etapie historii, że świat zmienia się w mgnieniu oka. Dopiero mieliśmy jedną katastrofę społeczną – pandemię a teraz wojnę. W tym momencie jeszcze nie widać, czy te dwa wielkie wydarzenia są w stanie zmienić młodzież i w jakim kierunku będą zachodzić te zmiany. Młodzież od zarania była postrzegana jako zwierciadło społeczne. W niej miały się skupiać problemy występujące wśród całego społeczeństwa. W czasach spokojnych, z którymi mieliśmy do czynienia przez ostatnie 30 lat można było pewne trendy przewidywać. Dzisiaj jest to wręcz niemożliwe, gdyż wokół panuje chaos, a ludzie stracili poczucie kontroli nad własnym życiem i wiarę w dobry świat.
Dziękuję za rozmowę.